Wednesday 10 February 2010

prezent

Słowa wyprawa, podróż przewijały się wielokrotnie w moich wypowiedziach. Portugalia jest przypadkowym miejscem, wybranym pod jedno z zainteresowań obdarowanego. Szkoda, że nie słuchałam muzyki znad Amazonki ;) (ale, to dalej i inna historia ;) ) Leszek nie mógł słuchać tego, że zrobię, że zorganizuję. Na mojej drodze do przygody zawsze było ‘ale': ale brak czasu, ale muszę zrobić wcześniej to i tamto, ale (...) ciągle ale (sic!)
Leszek kupił mi bilet! Generalnie była to pięknie zapakowana sugestia, której sens był jednoznaczny - rusz dupę*.
Na początku było fado. Wyszukałam je podczas surfowania po internecie. Fanem to raczej jestem muzyki z Andaluzji (gdy o folku mowa), ale muzyka z Lizbony w wykonaniu Marizy podoba mi się i przy okazji uczy Leszka cierpliwości (słuchawki nie dochodzą do porozumienia z moim laptopem ;) ). Wrażenie zrobiło na mnie miejsce gdzie był nakręcony jeden z teledysków Marizy ( http://mariposa-blog.blogspot.com/2009/12/z-regoy-na-blogu-zamieszczam-wazne.html ) - zwróciłam uwagę na schody prowadzące do głównego wejścia, oraz wnętrze wieży. Dwa zdjęcia (początek i koniec teledysku) wrysowały mi się w pamięć.
Po drodze do przygody los przedstawił mi Alexa. Alex to Portugalczk, którego poznaliśmy u znajomego. Wieczory u Michała (znajomy) kończyły sie tym, że Leszek nie dał odebrać sobie gitary, a Alex wtórował mu na harmonijce. Wsponiałam Alexowi, że podoba mi sie fado i on zaśpiewał kilka strof. Wymiękłam, buzia mi sie otworzyła. Alex przedstawił nam niesamowitą skalę dźwięków. Powiedział, że był to fragment fado śpiewanego jedynie przez mężczyzn, a początkowo było śpiewane przez górników. Ostatnim razem gdy widzieliśmy się z Alexem powiedziałam, że jadę na tydzień do Portugalii. Dostałam kartkę z nakreślonymi nazwami kilku miejscowości, tam warto pojechać - usłyszłam.
Moje surfowanie stało się ukierunkowane – Portugalia. Trafiłam na jedno z licznych forów o Portugalii i w galerii natknęłam się na zdjęcie mi już znane. Zdjęcie wnętrza wieży. Zapytałam się o nazwę tego miejsca i wiem już, że jest to zdjęcie z Quinta da Regaleira. Googlując dowiedziałam się, że Sintra jest miejscem gdzie znajduje się zamek z teledysku, a Sintra jest miejscowością, ktorą też zapisał mi Alex na kartce. Piękny zbieg okoliczności ;). Mam już zarys planu. Wczoraj szukałam hotelu w Lizbonie. Lizbona będzie miejscem wypadowym. Miałam wynająć samochód, ale po czytaniu informacji zostawionych na różnych forach i stronach internetowych wiem, że nie opłaca się jechać do Sintry samochodem. Miejscowość jest mała, brak miejsc parkingowych i notoryczne korki. Jadę pociągiem, podróż ma trwać 40 minut. Zarys już jest, dwa tygodnie pozostało do ‘wyprawy’, a ja przeglądam zdjęcia z Lizbony i Sintry aby przygotować się do pleneru ;). Ciąg dalszy opisu przygotowań nastąpi ;).

* ups

No comments:

Post a Comment