Wednesday 24 February 2010

miały być szpaki

Ostatniej niedzieli ja z aparatem, Leszek z kamerą wybraliśmy się w głąb Oxfordshire aby przyjrzeć się poniżej pokazanemu widowisku

Ptaki niestety nie uraczyły nas spektaklem, a z naszego spaceru oprócz błota na statywie i butach przyniosłam kilka zdjeć, z tego dwa poniżej.

Sunday 14 February 2010

miejscowy band

Dziś miejscowa kapela - Radiohead i 'Creep'. Thom Yorke (wokal, gitara), Ed O’Brien (gitara), Phil Selway (perkusja) oraz Colin (gitara basowa) i Jonny Greenwood (gitara, parapet). Wszyscy znali się ze szkoły w Abingdon (1985).

Wednesday 10 February 2010

prezent

Słowa wyprawa, podróż przewijały się wielokrotnie w moich wypowiedziach. Portugalia jest przypadkowym miejscem, wybranym pod jedno z zainteresowań obdarowanego. Szkoda, że nie słuchałam muzyki znad Amazonki ;) (ale, to dalej i inna historia ;) ) Leszek nie mógł słuchać tego, że zrobię, że zorganizuję. Na mojej drodze do przygody zawsze było ‘ale': ale brak czasu, ale muszę zrobić wcześniej to i tamto, ale (...) ciągle ale (sic!)
Leszek kupił mi bilet! Generalnie była to pięknie zapakowana sugestia, której sens był jednoznaczny - rusz dupę*.
Na początku było fado. Wyszukałam je podczas surfowania po internecie. Fanem to raczej jestem muzyki z Andaluzji (gdy o folku mowa), ale muzyka z Lizbony w wykonaniu Marizy podoba mi się i przy okazji uczy Leszka cierpliwości (słuchawki nie dochodzą do porozumienia z moim laptopem ;) ). Wrażenie zrobiło na mnie miejsce gdzie był nakręcony jeden z teledysków Marizy ( http://mariposa-blog.blogspot.com/2009/12/z-regoy-na-blogu-zamieszczam-wazne.html ) - zwróciłam uwagę na schody prowadzące do głównego wejścia, oraz wnętrze wieży. Dwa zdjęcia (początek i koniec teledysku) wrysowały mi się w pamięć.
Po drodze do przygody los przedstawił mi Alexa. Alex to Portugalczk, którego poznaliśmy u znajomego. Wieczory u Michała (znajomy) kończyły sie tym, że Leszek nie dał odebrać sobie gitary, a Alex wtórował mu na harmonijce. Wsponiałam Alexowi, że podoba mi sie fado i on zaśpiewał kilka strof. Wymiękłam, buzia mi sie otworzyła. Alex przedstawił nam niesamowitą skalę dźwięków. Powiedział, że był to fragment fado śpiewanego jedynie przez mężczyzn, a początkowo było śpiewane przez górników. Ostatnim razem gdy widzieliśmy się z Alexem powiedziałam, że jadę na tydzień do Portugalii. Dostałam kartkę z nakreślonymi nazwami kilku miejscowości, tam warto pojechać - usłyszłam.
Moje surfowanie stało się ukierunkowane – Portugalia. Trafiłam na jedno z licznych forów o Portugalii i w galerii natknęłam się na zdjęcie mi już znane. Zdjęcie wnętrza wieży. Zapytałam się o nazwę tego miejsca i wiem już, że jest to zdjęcie z Quinta da Regaleira. Googlując dowiedziałam się, że Sintra jest miejscem gdzie znajduje się zamek z teledysku, a Sintra jest miejscowością, ktorą też zapisał mi Alex na kartce. Piękny zbieg okoliczności ;). Mam już zarys planu. Wczoraj szukałam hotelu w Lizbonie. Lizbona będzie miejscem wypadowym. Miałam wynająć samochód, ale po czytaniu informacji zostawionych na różnych forach i stronach internetowych wiem, że nie opłaca się jechać do Sintry samochodem. Miejscowość jest mała, brak miejsc parkingowych i notoryczne korki. Jadę pociągiem, podróż ma trwać 40 minut. Zarys już jest, dwa tygodnie pozostało do ‘wyprawy’, a ja przeglądam zdjęcia z Lizbony i Sintry aby przygotować się do pleneru ;). Ciąg dalszy opisu przygotowań nastąpi ;).

* ups

Sunday 7 February 2010

na każdy moment

Patrzysz i usmiechasz się, słuchasz i kołyszesz się. Ja tak mam :). Sara Tavares Balance

Thursday 4 February 2010

potuptałam do klubu

Potuptałam, się wybrałam do 'Abingdon Camera Club'. Klub istnieje od ponad trzydziestu lat. Tematem tego spotkania było: "Peer Pressure. A Digital Photogaphic Competition to be judged by Members". Slajdowisko odbyło się w małej sali kościoła metodystów. Zgodnie z zamierzeniem zdjęcia miały być oceniane i poddane krytyce. Wysłane wcześniej przez klubowiczów wyświetlane były jedno po drugim. Przy każdym krytyka, konstruktywnie wyrażona opinia. Takie to miałam wyobrażenie po przeczytaniu tematu. Wraz z innymi uczestnikami spotkania oceniałam zdjęcia (w skali 0-10). Ołówkiem, przy pomocy cyfr wyrażałam swoją opienię. Tak jak każdy otrzymałam tabelę z tytułem wyświetlanych zdjeć i nazwiskiem osoby krytykującej. Pierwsze zdjęcie i pierwszy komentarz. Ołówek przygotowany, oczy szeroko otwarte. Pierwszy rzut oka i myśl, że bałagan na drugim planie zabiera wzrok od głównego motywu. Powoli słowa pierwszego krytykującego dotarły do mnie. Usłyszałam pochlebnie wyrażone słowa opisujące dany kadr, kompozycję, temat zdjęcia. Początkowo zagościł uśmiech na mojej twarzy, myślę: 'taaak angielski sposób krytyki różni się od naszego z którym się spotkałam - krótka opinia, która jest ukierunkowana i niepowściągliwa w swojej wymowie ;). Powoli mój wzrok wędrował za słowami oceniającego i odkrywałam zdjęcie na nowo. Na koniec usłyszeliśmy, tak jaby przypadkiem, słowa krytyki. No cóż, nadal był to temat spotkania. Oceniający przepraszając, że zauważył, wskazywał na punkty, które burzą kompozycję. Jakkolwiek na koniec z pewną stanowczością krytykujący podkreslał, że zdjęcie mu się bardzo podoba. Zdjęcie oceniłam na 6, wypowiedź nie rozmyła tła, które zaburzało kompozycję zdjęcia.

Obawiałam się trochę tego spotkania. Nowe środowisko, brak oparcia w mowie polskiej, ale okazało się, że jeden z klubowiczów ma korzenie polskie, oraz jest Polak, który czasem zagląda na spotkania - szlaki były już przetarte;). Było sympatycznie. Nie czułam dystansu, jaki być może sama sobie wymysliłam. Tematem kolejnego spotkania jest też slajdowisko. Zostaną przedstawione zdjęcia, które zostały wybrane jako najlepsze do Royal Photographic Society Nature Group. To tyle co temat mi mówi, więcej w piątek po spotkaniu.

Dowiedziałam się też, że klub jest organizatorem konkursu fotograficznego. Tematem jest Energia.

Usiadłam w fotelu i przejrzałam moje zdjęcia. Nie mam ich wielu, zatrzymałam się na kilku. Myślę, że pierwsze trzy wpasują się w temat.



Następne to pocztówki z 'szuflady'. Temat energii można wydobyć przy lepszych ujęciach (zbliżeniach). Mam czas do końca lutego, może 'coś' uda mi się zatrzymać w kadrze ;).