Sunday, 3 October 2010

nowe hobby

Leszek już przy pierwszym jachcie odkrył to, że pociąga go szkutnictwo. Zaś przy drugim wciągnęło go to tak, że zaraził mnie tym hobby. Żeglowanie w tym roku odłożyliśmy na drugi plan. Dzięki temu całkowicie mogliśmy poświęcić się temu co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi :). Lato minęło nam dość szybko. W czasie urlopowym zabraliśmy się za remont kambuza. Nie to, że zakończyliśmy już tam naszą pracę. Jeszcze nie. Zostawiliśmy dużo jej na zimę. Aby w te długie wieczorne godziny czerpać niewysłowioną przyjemność ze szlifowania, lakierowania, polerowania. Sam miodzik. Remont nas wciągnął. Jednak były też chwile kiedy to Leszka nachodziły obawy. Myślał, że będziemy zmuszeni przerwać zabawę i odłożyć wciągające hobby na nastepny rok, a zająć się pływaniem. Bił sie z myślami, długo się zastanawiał. Stawialiśmy sobie pytanie jak przedłużyć te upojne chwile ze szlifierką. Szczęście nie trwa wiecznie. Nadszedł ten moment kiedy to zaplanowaliśmy jesienne żeglowanie. Jednak przyznam ;), że ciągle zwlekaliśmy. Postanowiliśmy, że jeszcze coś zrobimy aby przedłużyć pracę przy naszym jachcie. Wyjęliśmy Saoirse na brzeg i zafundowalismy jej konieczny prysznic podwozia. Muszę przyznać, że mamy szczęście. Leszka upór jest niedościgniony. Znalazł!!! Żeglowanie mogliśmy odłożyć. Wracamy do szlifierek i papieru ściernego! Do tegoż naszego szczęścia przysłużyła się pęknięta nakrętka przy śrubie napędowej. Słowami nie da się wyrazić naszej radości. Teraz szlifujemy kadłub i pokład! I tak upajani wdychanym pyłem zeszlifowanej farby cieszymy się, że remont nadal trwa. Poniżej kilka obrazków.






Friday, 17 September 2010

zawód, który nie ma przyszłości

Myślę, że równowaga w przyrodzie będzie tak długo zachowana jak długo oni będą wychodzić do pracy ;).







Leszek podrzucił muzykę do tego postu :)


Saturday, 11 September 2010

zajawka

Coraz częściej myślę o zimie. Poniekąd zaczęłam pewne przygotowania czynić aby być w pełni przygotowaną gdy ona już przyjdzie. Po pierwsze grypę mam już za sobą. Po drugie przeprowadzamy się. Jednak najważniejsze i najbardziej widoczne są zmiany na Saoirse. Jak dużo uwagi i jak bardzo poważnie traktujemy te zmiany, niech zobrazuje poniższy kapitana portret.

Thursday, 15 July 2010

słoneczko z naszego podwórka

Zaglądając czereśni pod sukienkę

Poczciwy strach na wróble (czy też na inne szpaki) odszedł już do lamusa, została sukienka.


Monday, 28 June 2010

Sunday, 27 June 2010

Kpt Jerzy Radomski i jego jacht - Czarny Diament

Na zdjęciach pod tym linkiem (oraz tutaj) przedstawiam historię naszego spotkania z Kpt Jerzym Radomskim i jego załogą ( na zdjęciach w galerii od pierwszego: Kpt Jerzy, Patryk, Kasia, Paulina, Marian, Bartek i Jacek) na Czarnym Diamencie. W zeszłym tygodniu Czarny Diament przycumował na kilka dni w Newhaven, dziś około 14:00 - po 32 latach powrócił do kraju. Duża część historii Kapitana i Czarnego Diamenta została opisana przez Patrycję i Mikołaja na poniższej stronie: http://www.czarny-diament.blogspot.com/